Miłość

czyli początek yassu w Polsce

przez Jazz Portal

Wczesne lata dziewięćdziesiąte w Polsce były czasem przełomu – wolność, niepewność i twórczy ferment wisiały w powietrzu. W Gdańsku, wśród klubów, piwnic i zapomnianych sal prób, powstała Miłość – zespół, który na zawsze odmienił historię polskiego jazzu. Liderem był Tymon Tymański, artysta totalny – kontrabasista, kompozytor, buntownik i ironista, który chciał zerwać z akademickim podejściem do muzyki. To właśnie on, wraz z Mikołajem Trzaską, Maciejem Sikałą, Leszkiem Możdżerem i Jackiem Olterem, nagrał w 1992 roku album „Miłość” – płytę, która nie tylko otworzyła nowy rozdział w jazzie, ale też zapoczątkowała nurt znany jako yass.

Debiutancki album „Miłość” to dźwiękowy bunt przeciwko stagnacji. Zespół nie próbował przypodobać się nikomu – nie grał dla radiowej listy przebojów ani dla jazzowych purystów. Każdy utwór pulsuje nieprzewidywalnością. Saksofony Trzaski i Sikały raz wchodzą w pełen napięcia dialog, raz toczą ze sobą muzyczną bójkę. Fortepian Możdżera rozświetla przestrzeń subtelną melodią, by zaraz potem zanurzyć się w dysonansie. Kontrabas Tymańskiego jest jak rdzeń – surowy, nieustępliwy, napędzający strukturę. A perkusja Jacka Oltera wprowadza element chaosu, który tylko pozornie wymyka się kontroli.

Ta muzyka to wolność w najczystszej postaci – improwizacja, ekspresja, ironia, poetyckość i czysta energia. W utworach słychać zarówno fascynację jazzem Coltrane’a czy Ornette’a Colemana, jak i punkową bezczelność. Tymański, który lubił prowokować, mówił wtedy o „anty-jazzie” – o potrzebie, by zerwać z powagą i stworzyć muzykę bardziej emocjonalną, bardziej ludzką, bardziej naszą. Zresztą sam tytuł płyty – Miłość – był przecież prowokacją. W czasach, gdy wszyscy śpiewali o polityce, oni grali o emocjach, o absurdzie, o bliskości i o wolności.

Z perspektywy czasu debiut Miłości to nie tylko płyta jazzowa – to dokument pokoleniowy. To głos młodych artystów, którzy dojrzewali w cieniu transformacji, a swoją niepewność i ekscytację przekładali na muzykę. W świecie, który dopiero uczył się wolności, Miłość już ją grała – dziko, nieprzewidywalnie, z pasją.

Dla kolekcjonera i fana polskiego jazzu to pozycja absolutnie obowiązkowa. Oryginalne wydanie CD z 1992 roku jest dziś rzadkością – prawdziwy biały kruk. Warto jednak poszukać reedycji, bo brzmienie tego albumu, choć surowe, ma niezwykłą świeżość. To album, który łączy przeszłość z przyszłością: z jednej strony słychać echa tradycji Komedy czy Namysłowskiego, z drugiej – czuć narodziny nowego języka, który później ukształtował yassową rewolucję w Polsce.

Album „Miłość” to coś więcej niż nagranie – to zapis narodzin wolności w polskim jazzie. Kiedy słuchasz tej płyty, czujesz, że każdy dźwięk jest wyborem, a każda pauza ma znaczenie. To nie tylko historia muzyki – to historia ludzi, którzy nie bali się kochać, grać i ryzykować.

Podobne wpisy